Widać wyraźnie - film o kręceniu filmu, zapewne ściśle nawiązuje także do książki [jej sensu raczej, niż treści], a jako, że nie czytałem, nie powinienem się wypowiadać.
Sam film [jako film] nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia, choć od czasu do czasu bywa zabawny i ironiczny. Coogan zawsze świetnie wypada w roli dwulicowego hipokryty [Kawa i papierosy wciąż mam w głowie], z tym jego odwracanym spojrzeniem, rozbieganymi oczkami [jakby zwodził i knuł coś naprędce], uśmieszki zażenowania, itp. Gra świetnie - na tyle przekonywająco, że nie lubię go, bo wydaje mi się hipokrytą ;)
No cóż, zobaczyć zapewne warto, ale wcześniejsza lektura raczej obowiązkowa.