Nieprawdopodobny ładunek emocjonalny tego filmu wprost wgniata w fotel. Porażające studium rozpaczy i smutku pokazujące, jak cienka jest linia między miłością a nienawiścią. Jak łańcuch wzajemnych współzależności potrafi zamienić człowieka w zwierzę.
Genialna, prawdziwa opowieść bez lukru i banału, bez taniego moralizatorstwa i oszczędzania widza. Historia, która nigdzie się nie kończy i nigdzie nie zaczyna. Trwa.
Film bardzo prawdziwy, tematyką zbliżony do "Gorzkich Godów" a siłą przekazu przywodzący na myśl "Straw Dogs".
Gorąco polecam każdemu, kto nie obawia się trudnych i gorzkich refleksji nad życiem.
Dokładnie też tak myślę. Oglądając ten film miałam wrażenie, że Martha zaraz obcałuje Georga, po czym w ułamku sekundy zmiana o 180 stopni, myślałam, że go zatrzaśnie. Nie wiem czy kochali się nienawidzieć czy nienawidzili sie kochać? Martha z tym swoim rozkazującym tonem, apodyktyczna i na to George, który daje się traktować momentami jak pies. Jeden drugiego potrzebuje do życia jak powietrza. SPOILER Nie wiem tylko czy wymyślony syn urodził się martwy i potem bylo stwierdzenie, że nie mogli mieć dzieic, czy wogóle nigdy nie byli w ciąży. Smutny to film a jednocześnie brutalnie prawdziwy.
Tak mocnymi obrazami sa takze "Mezowie" i "Strumienie milosci". Choc w tych dwoch chodzi takze o relacje rodzinne szerzej pojete, takze ojcostwo/maciezynstwo. Swietnie to ujales Selig. Historia ktora trwa, tak jak prawda.