Recenzja filmu

Genua. Włoskie lato (2008)
Michael Winterbottom
Colin Firth
Catherine Keener

Trudne problemy w pięknym mieście

Do polskich kin wchodzi właśnie "Genua. Włoskie lato". Już sam tytuł, a właściwie podtytuł, sugeruje, że nie będzie to zwykła opowieść, ale też przedstawienie włoskiej Genui. Jak się jednak
Do polskich kin wchodzi właśnie "Genua. Włoskie lato". Już sam tytuł, a właściwie podtytuł, sugeruje, że nie będzie to zwykła opowieść, ale też przedstawienie włoskiej Genui. Jak się jednak okazuje, piękne krajobrazy nie są głównym tematem filmu, a stanowią jedynie tło do wzruszającej historii, jaką zobaczymy na ekranie. Joe razem z córkami, Kelly i Mary wyjeżdża do Włoch. Po śmierci matki dziewczynek, a swojej żony, chce na nowo rozpocząć życie i zapomnieć o bolesnej przeszłości. Nie jest to łatwe, gdyż teraz cały obowiązek wychowania dzieci spadł na niego, musi być i ojcem, i matką. Jak się jednak okazuje, piękna Genua nie rozwiąże ich problemów, a przysporzy nowych. Głównym tematem w filmie Michaela Winterbottoma jest życie po stracie ukochanej osoby. Jak wiadomo, nikomu nie jest wtedy łatwo. Joe, by o tym zapomnieć, rzuca się w wir pracy na uniwersytecie. Najgorzej sobie radzi Mary. Jej cierpienia są ukazane w dość dosłowny sposób. W snach powraca do niej wypadek, a w ciągu dnia miewa wizje zmarłej matki. Przez to o twórczym myśleniu nie ma mowy, dostajemy wszystko na tacy. Uważam, że można było to pokazać w bardziej symboliczny sposób. Na drugi plan wysuwa się wychowanie dzieci i problem dorastania. Wydaje mi się, że reżyser nie chciał ukazać Joe'a z perspektywy idealnego ojca. Owszem, bardzo troszczy się o swoje pociechy, które od czasu wypadku stały się jego jedynym szczęściem, ale również dużo pracuje, przez co może nieświadomie oddala się od nich. Przykładem jest fakt, iż niemalże codziennie zostawia je pod opieką znajomych, co nie raz powoduje nieoczekiwane skutki, jak choćby zniknięcie Mary. Natomiast Kelly w przeciwieństwie do swojej młodszej siostry już dawno pogodziła się ze stratą matki, a przynajmniej bólu nie ukazuje publicznie. Teraz korzysta z uroków przepięknej Genui. Opala się, kąpie w morzu, a przede wszystkim odkrywa swoją seksualność, oddając się w ramiona miejscowych mężczyzn. Od strony technicznej "Genua" prezentuje się równie dobrze. Reżyser wykorzystał największe atuty tytułowego miasta. Z jednej strony mamy ciemne korytarze, odrapane klatki schodowe, a z drugiej piaszczyste plaże i lazurowe morze. Wszystko to dopełnia świetna muzyka Melissy Parmenter. W niektórych momentach naprawdę mocna, a w innych słychać tylko ciche nutki doskonale współgrające z obrazem widzianym na ekranie. Aktorstwo nie jest rewolucyjne, ale nie psuje przyjemności z oglądania. Colin Firth bardzo dobry, ale niestety w pojedynkę nic nie zrobi. Ciekawie zagrała również Willa Holland, która w kolejnych latach może naprawdę wiele osiągnąć. Reasumując. "Genua" to solidnie zrobiony film, który w sposób subtelny i delikatny mówi o sprawach trudnych. Problemy w nim przedstawione są nam bliskie, co powoduje, że jest realistyczny. Ponadto wyraziście przestawione sylwetki bohaterów pozwalają na utożsamienie się z nimi. Wielkim plusem jest genialnie przedstawiona Genua, co dla miłośników podróżowania może być głównym powodem wybrania się na ten film. Ja do takowych nie należę, ale obejrzenie filmu zdecydowanie polecam.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W jednej z ostatnich swoich produkcji Michael Winterbottom zrezygnował z poruszania wątków politycznych,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones